Patrząc przez pryzmat naszych umysłów, nie lubimy, gdy to co nazywamy „dobrym ” się kończy.

Właściwie…moda na zatrzymanie tego, co mija robi się coraz większa.
Zaczyna się od poprawy drobnych zmarszczek tu i ówdzie, bo przecież należy ukryć przemijanie ciała. Potem łapiemy się na tym, iż chcemy zatrzymać dane chwile. Wspominamy z pewną czułością i rozrzewnieniem, jak było pięknie „kiedyś tam”- w młodości, dzieciństwie, narzeczeństwie…

Usiłujemy zatrzymać przy sobie ludzi. Stosujemy drobne manipulacje i podświadome szantaże.
Tymczasem – Przemijanie jest pełnią doskonałości boga. Jest cudem. Oznacza, iż zmiany następują po sobie nieustannie, w nieokreślonym przez nas boskim porządku. Chwile zastępowane są chwilami i niosą ciągle nowe energie.
To nie przemijanie nas boli, lecz myśl o tym, że pragniemy coś dla siebie zatrzymać.

Bez tej myśli oddajemy się z zaufaniem boskiej kreacji i wir tej świadomości porywa nas z niezwykłą siłą.
Bez tej myśli nie znamy poczucia straty.
Bez tej myśli jesteśmy wolni.