Przebudzenie nie polega na zmianie sposobu życia. To jego efekt uboczny.
Ludzie myślą : zmienię sposób, w jaki żyję (np. przeprowadzę się z miasta na wieś, zmienię pracę, żonę…itp.) i wtedy ja się zmienię.
To tak, jak z podróżami, poszukiwaniami siebie gdzieś w świecie.
„Jeśli wyjadę do dżungli, odnajdę siebie”…”Jeśli odbędę podróż do Indii, zmienię się całkowicie…”.
I taki ktoś odnajduje siebie, a jakże, bo przecież jedzie tam ze sobą, oczywiście z całym magazynem własnych świrów, blokad, programów, które ciągle taszczy z nadzieją, że w kolejnym magicznym miejscu pozbędzie się ich jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki, szamana czy kolejnego, napotkanego gdzieś w Indiach, mistrza.
Zmiana stylu życia to skutek, efekt, a rzadko przyczyna. Możemy zaszyć się na lata w himalajskiej jaskini, ale i tak nie unikniemy pracy, czasem ciężkiej i mozolnej, nad oczyszczaniem i opróżnianiem naszego zainfekowanego wirusowymi programami dysku umysłu.
I tu dochodzimy do tego, o co w tym całym oświecaniu się chodzi…
Chodzi o zmianę Perspektywy…
Każde zdarzenie, sytuacja, spotkanie w Matriksie jest…potencjalne. KAŻDE ! Ono po prostu jest. I tyle. Ma ładunek „0”(zero).
Cały rozwój wewnętrzny, przebudzanie się, polega na zmianach sposobu patrzenia na to, co nas spotyka, co jest naszym doświadczeniem.
Wyobraź sobie , że stoisz na lewym krańcu koła, w środku którego pojawia się zdarzenie. Ta lewa krawędź to miejsce, z którego widoczne zdarzenie, doświadczenie odbierasz jednoznacznie negatywnie. W miarę pracy nad sobą, nad zmianą programów i przekonań, którymi zainfekowano systemowo nasze umysły, zmienia się spojrzenie na to, co nas spotyka i wolniej lub szybciej przesuwamy się po kole w kierunku prawego jego krańca, czyli w kierunku uświadomienia sobie, że wszystko jest nie tylko coraz mniej bolesne, ale staje się całkiem w porządku, a w końcu wręcz cudowne.
Zataczamy koło, ale paradoksalnie nie docieramy do tego samego miejsca, tylko do Uświadomienia sobie, że wszystko jest tylko grą, tańcem energii, boską Kreacją, a ból i cierpienie okazuje się Mają, iluzją, która była snem, z którego się Przebudziliśmy.
W tej Drodze zmieniają się naturalnie nasze pojmowanie rzeczywistości, priorytety, nasze życie…
Podczas tej „Podróży po Łuku” i coraz głębszemu rozumieniu, zaczynamy postrzegać spotykające nas zdarzenia najpierw jako coraz mniej straszne (np. rozstania, utratę pracy czy majątku), później jako szanse na zmiany i rozwój, a wreszcie, gdy dotrzemy na prawo, jako przejaw piękna przejawiającej się Kreacji.
I coraz bardziej stajemy się z nią Jednią.