Właśnie rozpoczął się w naszym życiu najważniejszy etap. Nadeszła nowa era. Przepowiadana przez tysiące lat, nazywana między innymi apokalipsą, czy złotym wiekiem.
Czy poświęcamy temu etapowi naprawdę całą swoją uwagę ? Czy idziemy totalnie na całość, angażując moc świadomości tam, gdzie światło powinno rozproszyć ciemność zakamarków ego?
Ogromna ilość energii światła, która właśnie zalewa naszą planetę, i zalewać będzie z coraz to większą intensywnością przez kolejne 10 lat, działa na każdego z nas w dwojaki sposób.
Z jednej strony, o wiele łatwiej spełniają się nasze marzenia i pragnienia, a w naszych kreacjach jest coraz więcej lekkości oraz przepływu. Ale, kochani, niech to nie zwiedzie nikogo.
Ponieważ światło to, jednocześnie wyciąga nam wszystkie trupy ego z szafy. Wszystko, czego nie chcieliśmy zobaczyć, a co w nas samych wciąż jest ciemnością.
Bo światło zawsze rozprasza ciemność, i nic w nas nie może już pozostać ukryte. Nawet, jeśli będziemy udawali, że nie widzimy pewnych rzeczy, nawet jeśli nadal będziemy zakłamywali samych siebie, usiłowali grać w tą grę umysłu, że przecież jesteśmy w otwartości, że możemy coś odłożyć na potem, że… nas to nie dotyczy wcale.
Nic z tego. Każda nasza ciemność zostanie przed światłem świadomości bezczelnie obnażona. Nie ma już dokąd uciec.
Przez kolejne lata będziemy świadkami i uczestnikami ujawniania się na scenie światowej, rodzinnej i tej bardzo osobistej przestrzeni każdego z nas wszelkich kłamstw ego oraz nie załatwionych przez nas spraw wewnętrznych.
Będziemy obserwatorami narastających depresji w umysłach tych, którzy nie podążą w stronę swojego rozwoju. Będziemy świadkami nietypowych sytuacji, i będziemy widzieć, jak wiele dusz odchodzi z ziemi, nie chcąc przepracować teraz własnej ciemności.
Kiedy wszystko zostanie odkryte, stanie się jawne, transparentne, przeźroczyste. Nasze małe i większe opory umysłu także staną przed nami, jak mroczne smoki ziejące ogniem naszej własnej złości i kompleksów. Pokażą nam każdy milimetr braku światła w nas samych, pokażą nam każdy moment nie kochania siebie, każdą minutę nie wybierania siebie.
To my sprowadziliśmy to światło na ziemię, to nasza wewnętrzna tęsknota za prawdą ma tak ogromną moc przemiany. Każdego, kto jest na tej planecie, a także i daleko poza nią.
A więc, Ukochani, możemy świętować. Możemy się wzruszyć całą swoją głębią, ponieważ wydarzyło się coś, co nie mogło się wydarzyć przez tysiące lat. Możecie sobie podziękować, spojrzeć głęboko w oczy, i poczuć, jakiego dokonaliście cudu.
Ale, kiedy już zakończycie świętowanie, wypijecie butelkę dobrego wina, i zatańczycie w rytm nowej energii – weźcie kilka głębokich, świadomych oddechów, i – idźcie totalnie na całość.
Nasze demony poukrywane jeszcze w cieniu umysłu, nadal na nas czekają. I coraz głośniej domagają się uwagi tupiąc nogami i szczerząc swoje kły strachu.
Czekają na waszą miłość. Na światło świadomości.
Na waszą otwartość.