Przez tysiące lat ukrywaliśmy się przed światem.
Uważaliśmy się za małych, niegodnych, tych, którzy nie czerpią z Pełni Życia.
Energetyczne plecaki pełne kamieni poczucia winy i bycia gorszym nosiliśmy na swoich barkach, lub jak Syzyf – toczyliśmy nieustannie przed sobą.
Byliśmy mistrzami ukrywania się przed własną Boskością.
Znajdowaliśmy samolubną przyjemność w zadawaniu sobie cierpień, aby jeszcze przez chwilę móc się ukryć przed Prawdą.
Przyzwyczajeni do bycia nikim, związani lękiem i obawami
Przytłoczeni brakiem wybaczania
Prawie zapomnieliśmy o Świetle w tunelu.
Ile cierpienia trzeba znieść, by wreszcie przestać się ukrywać?
Nikt z nas nie zniesie małości w nieskończoność…
Nikt z nas nie pogrąży się w bólu na wieczność…
Każda chęć ukrycia się przed bogiem nie potrwa już długo.
Wszystkie nasze stare gry i nawyki
Bledną w Świetle Prawdy.
Znikają w przestrzeni Poznania naszej własnej świętości.
Milkną na zawsze w konfrontacji z Bogiem.
Jesteśmy Mistrzami Światła. Energią dźwigającą ten świat z kolan.
Jesteśmy boskimi narzędziami Pokoju.
Jesteśmy Miłością.
3 odpowiedzi
Ależ cudne, autentyczne, poruszające! Dzięki Doroto!
Wszystkie nasze stare gry i nawyki
Bledną w Świetle Prawdy.
Znikają w przestrzeni Poznania naszej własnej świętości.
Milkną na zawsze w konfrontacji z Bogiem.
Piękne, nie dość, że wiesz, bo doświadczyłaś i doświadczasz, to jeszcze dostałaś świadomość poetycką w darze:)
Jeszcze do końca nie nie czuję.. Jeszcze do końca nie rozumiem (zapewne traumy ludzkiego żywota), ale… p r z e c z u w a m i….. uznaję to za osobiste zwycięstwo. Na tym etapie poznawania, kreacji – to cenne….. Niechaj ma swoje przedłużenie w pięknie przepełnionym tylko Miłością…. Dziękuję Dorotko.