Czasami ludzie mnie pytają, kiedy ich życie ulegnie wielkiej Przemianie.
Pytają, kiedy nastąpi przebudzenie prawdy w nich. Jakby nie mieli na to zbyt wiele czasu, pragnęli natychmiastowych efektów. Jakby… się gdzieś spieszyli.
Chcą być pełni pasji i mówią, że naprawdę pragną szczęścia, a potem w jakiś magiczny sposób zapominają o tym. Zapominają ćwiczyć, zapominają o uważności, o medytacji. Bo, tłumaczą sobie, że życie ich pochłania.
Ale, bycie mistrzem i droga do tego mistrzostwa to jednak coś zupełnie innego, niż wielu sobie wyobraża.
Pracuję ze świadomością ponad 20 lat. I absolutnie, na początku, wszystko było trudne. Dopóki nie stało się łatwe.
Nie jest to trening, na który się idzie dwa razy w tygodniu. To nie jest niedzielna szkółka, czy weekendowy kurs uważności.
To pasja, która staje się życiem.
Ponieważ wszystko w końcu musi zostać temu podporządkowane. Nie ma innej drogi.
Zaproszenie siebie to absolutnego szczęścia, to radykalna sprawa. Tu trzeba porzucić wszelkie kompromisy.
Bycie mistrzem to praca uważności przez 24 godziny na dobę. Tu nie ma dzielenia na sacrum i profanum, na duchowość i życie, na pasję i jej brak. Wszystko co masz, musisz oddać. I to dobrowolnie.
Ponieważ, kiedy wszystko poświęcisz – wszystko stanie się święte.
A więc, wszystko zostaje oddane i następnie przemienione.
To jest praca z ciałem i wszystkimi jego aspektami. To jest żegnanie się z wieloma bliskimi osobami w życiu, i otwieranie się na nowe. To jest oddanie każdego lęku, krok po kroku. Nic nie może zostać w ukryciu.
Aż, w końcu , kiedy już nie ma nic do oddania, po prostu stajesz się Tym, kim jesteś.
Mojego pierwszego nauczyciela poznałam już 25 lat temu, i jest ze mną do dzisiaj. Jest też wielu innych. Są ze mną każdego dnia, w każdej sekundzie.
Jest wiele narzędzi w duchowości. I wielu, cudownych przewodników.
Ale, jest tylko jeden skuteczny przepis na bycie Mistrzem.
Po prostu – nigdy z siebie nie rezygnuj.
Poszerzanie się nie ma końca.