Czy jesteśmy gotowi płynąć z nurtem Życia… ?
Czy jesteśmy gotowi zrezygnować z kontroli… ?
Czy jesteśmy gotowi pogodzić się z tym, że nasze plany się nie realizują według naszych zamierzeń…?
Czy jesteśmy gotowi dopuścić do siebie, że niekoniecznie jesteśmy świadomi szerszego Planu…?
Czy jesteśmy gotowi ZAUFAĆ… ?
Kiedyś, będąc w chwili totalnego zakręcenia i zamieszania, usłyszałem w głowie(?), w sercu (?) głośny, wyraźny, uśmiechnięty głos, który powiedział do mnie pogodnie : „PUŚĆ i ZAUFAJ”.
I faktycznie puściłem, w tym momencie akurat kosz z praniem, które niosłem, by je rozwiesić.
Byłem w sporym szoku !
Zacząłem słyszeć głosy… No ładnie…Pomyślałem, że przesadziłem chyba z ayahuaską, medytacjami i całym tym rozwojem duchowym…
Ale jak tu obawiać się tego ciepłego, pełnego sympatii, akceptacji i zrozumienia, niewidocznego mówiącego…?
Przez długi czas jednak i tak podchodziłem do niego jak przysłowiowy pies do jeża.
A on się nie narzucał, tylko od czasu do czasu przemycił mi coś, co powodowało, że wytrącałem się z mojego pomieszania i programów.
Jeśli zamykałem się na ten wewnętrzy, ale niekoniecznie mój, głos, właził w moją świadomość poprzez zasłyszane gdzieś lub przeczytane zdania, sytuacje, które były wyraźnymi odpowiedziami na nurtujące mnie pytania czy dylematy…
Aż w pewnej chwili pogodziłem się z Nim, choć jeszcze długo nie do końca chyba…
Teraz to już nie jeden, ale wręcz bywa, że wielogłos, który nie tylko mówi do mnie, lecz nawet częściej jestem nim jakby mówiony. To taki osobisty wtręt potrzebny po to, żeby jaśniej objaśnić to, do czego dąży ten wpis.
ZAUFANIE.
Otóż odpowiedź na zadane na początku pytania jest oczywista: nie jesteśmy gotowi !
Może niektórzy, a nawet już wielu z nas jest gotowych na…bycie gotowym, ale tak całkiem PUŚCIĆ i ZAUFAĆ …? Oczywiście kilkoro z nas jest, ale reszta… ? Zrezygnować z własnych planów i oczekiwań… ? No, coś takiego trąci o, delikatnie pisząc, drobną przesadę.
Nawet jeśli słyszymy wyraźnie ten Głos, nawet jeśli jest on bezczelnie wyraźny i precyzyjny, upieramy się, żeby trzymać się, jak pijany płotu, własnych wyobrażeń. Wyobrażeń płynących z naszych małych egotycznych umysłów.
Tracimy czas i energię ( a te straty można ponieść tylko w Matrixie), żeby płynąć pod prąd Rzeki Życia i kopać się z koniem. I choć ten Głos powtarza nam wręcz z uporem maniaka : PUŚĆ i ZAUFAJ…puść i zaufaj…puść i zaufaj… my z kolei z uporem godnym naprawdę zdecydowanie lepszej sprawy, mówimy, mu : NIE! Na złość babci odmrożę sobie uszy. I wpędzamy się w kolejne zawody, w kolejne rozczarowania, kolejne cierpienia. Bo chcemy za wszelką cenę utrzymać kontrolę, kontrolę, która w takim stanie świadomości jest iluzją, złudzeniem , a walka o utrzymanie jej, jest typową pracą Syzyfa. Już, już wydaje się, że ją mamy, a potem znów wszystko wali się na zbity p… znaczy, jak domek z kart i znów jesteśmy w czarnej d…ziurze straconych złudzeń, co do wielkości i możliwości własnego ego.
I tak brniemy przez bagienka naszych mrzonek, kałuże naszych rojeń o kontroli Życia, o kontroli z poziomu małego umysłu nas, jako przejawów Boskości.
Aż nadchodzi czas, kiedy zaczynamy naprawdę mieć dość. Dość cierpieniu, dość bezsilności, dość opieraniu się temu, co oczywiste. I zaczynamy słuchać Głosu… Bywa, że jest to głos Jeszuy,  St.Germaina,  Ramthy, czy innego Mistrz i Przewodnika… I zaczynamy iść w końcu i NAPRAWDĘ Drogą, zmęczeni bezsensownym oporem i wiarą w wielkość ego. Nasłuchując z coraz większą uwagą i otwartością, w końcu odkrywamy, że ten Głos, jakąkolwiek formę by na początku przybrał, jest Głosem naszego Wyższego Ja, czyli naszym Głosem, który mówi nam z Miłością, że zawsze jesteśmy i będziemy Dziećmi Boga, Kroplami Oceanu, Promieniami Źródła, których dziedzictwem jest Bycie… Bycie czym… ? WSZYSTKIM !
Kiedyś przyszło do mnie zrozumienie w postaci świadomości, że jako człowiek
„Jestem NIKIM i trudno mi się z tym pogodzić i jednocześnie jestem WSZYSTKIM, i trudno mi w to uwierzyć !” 😀
Taki paradoks określający kondycję ludzką. Wyjście poza ten paradoks i pogodzenie tych dwóch pozornych sprzeczności, jest jedną z bram do Przebudzenia.
A więc puszczam i ufam…puszczam i ufam…puszczam i ufam…
I czasem nawet już mi to wychodzi ! 😉 😀 <3