Idzie Nowe…
Dla wielu coraz bardziej świadomych i wrażliwych osób to „widać, słychać i czuć”, jak śpiewały Elektryczne Gitary…
Stare paradygmaty dość powoli i opornie jeszcze, ale już zdecydowanie ciągle i systematycznie, walą się w gruz, proch i pył.
Nauka newtonowska, mechaniczny model Wszechświata, patriarchat, plemienność, konkurencja i takie tam, odchodzą do lamusa, coraz bardziej po drodze doń, się kompromitując.
Prym zaczyna wieść chęć zrozumienia i współpracy opartej na…współpracy właśnie, a nie na konkurencji, szukanie w sobie wrażliwości , intuicyjności i dążenie do syntezy i jedności w miejsce analizy, poszatkowania i podziałów różnej maści.
Wzorzec samca alfa z dzidą albo maczugą, wojownika-zdobywcy, dążącego do posiadania więcej i więcej, zastępuje, powoli jeszcze, wzorzec mężczyzny niebojącego się odkrywania w sobie coraz większej równowagi energetycznej pierwiastków męskiego i żeńskiego i dążenia do wewnętrznej pełni.
Kobiety, jako „rasa” tłumiona i ograniczana przez samca-zdobywcę, rozpoczęły ten proces nieco wcześniej.
Oczywiście, jak zawsze w tak potężnej zmianie struktur energetycznych, najpierw na wierzch wypływają szumy i zanieczyszczenia, jak w gotującej się zupie. Ale proces naprawy został już rozpoczęty i żadne zaklinanie rzeczywistości już go nie powstrzyma.
Jednak Stare nie chce łatwo ustąpić…
Konwulsyjnie starają odrodzić się struktury plemienne, których przedstawiciele, jak to na plemiona przystało, odżegnują się od czci i wiary i gotowi są za byle co skakać sobie do oczu (vide znana mi dobrze słowiańszczyzna).
Przedstawiciele padających na twarz religii i starych wierzeń łapią się za łby i starają się złapać za łby ludzi, którzy reprezentują własne doświadczenia, wglądy i poglądy, powołując się na „jedynie słuszne” dla nich księgi, autorytety i tradycje, które często trącą już truchłem. Gotowi są wywołać kolejny dżihad, podpalić kolejne stosy, siejąc agresję i jad.
Ale i wśród głoszących nowe idee ferment, szumy i bulgotanie jest niewąskie.
Mistrzów, nauczycieli i terapeutów jest bez liku. I nie byłoby w tym nic złego, gdyby nie to, że część z nich działa całkowicie z pozycji ego i idzie w ślady tego, co odchodzi, twierdząc, że tylko oni mają patent na prawdę, że tylko oni znają uniwersalne prawa i reguły, które , gdy uznamy ich wielkość i nieomylność, doprowadzą nas do krainy szczęśliwości, do raju.
A jeśli ktoś się z nimi nie zgadza, ktoś twierdzi, że ich racja i prawda jest tylko równorzędna z racjami i prawdami innych, zaczynają się obrażać, bronić zajętych pozycji i walą, często na oślep w to, co stare i w nową „konkurencję”.
Czyli walka ze starym paradygmatem i o Nowe metodami starego paradygmatu.
Cały czas walka…
Oczywiście jest wiele, coraz więcej osób, które dzielą się własnymi doświadczeniami i prawdami, ale czasem nikną w potoku krzykliwej reklamy i nowoczesnej public relations różnych kołczów, mistrzów po kilku przeczytanych książkach i paru przebytych kursach „uhonorowanych” stosownym dyplomem i „szamanów” pozytywnego myślenia albo przekazu rdzennych tradycji, po kilku ceremoniach szałasu potów czy kilku spotkaniach z Roślinami Mocy. Jarmark trwa, karuzela się kręci…[]
Nauczyciele świadomi zawsze dają wybór… Zawsze z miłością i zrozumieniem pozwolą innym decydować, co do własnej drogi i dochodzenia do własnej prawdy. Oni wiedzą, że ich Droga, ich doświadczenia mogą ( ale nie muszą) być inspiracją dla kogoś. Mogą kogoś zainspirować całkowicie, innego częściowo, a jeszcze z kimś mogą nie współwibrować, być „niekompatybilne” całkowicie. I to jest w porządku.
Każdy z nas żyje w innej rzeczywistości stworzonej na bazie innej płci, rasy, okoliczności życiowych, środowiska, nie wspominając o bagażu doświadczeń z poprzednich wcieleń.
I każdy z nas potrzebuje indywidualnego doboru nauk i energii nauki, która będzie go wiodła ku Zrozumieniu.
I zwykle mamy prawo, a wręcz i potrzebę zmienić nauczyciela, jeśli wg. nas dał nam to, co miał dać i trzeba doświadczyć energii i przekazu kogoś innego.
A świadomy nauczyciel… ? Bierze odpowiedzialność za własną uczciwość, a nie za wybory ucznia.
On dzieli się swoją prawdą i jak słońce świeci swoją energią przeżyć i doświadczeń.
„Pada sobie deszczyk, pada sobie równo.
Raz spadnie na trawkę,
raz spadnie na g… znaczy na ławkę”
Kto chce może wziąć z jego nauk wszystko, ktoś tylko część, a ktoś w ogóle nic. I to jest ok.
Świadomy nauczyciel dzieli się, a nie przekonuje. Każdy z nas sam podejmuje decyzje, co wybiera, jako dobre dla siebie na dany moment. I każdy z nas osobiście ponosi tych wyborów konsekwencje.
W myśl fizyki kwantowej( i niektórych starych nauk mistycznych), sami tworzymy naszą czasoprzestrzeń, naszą rzeczywistość, możliwości jest nieskończoność.
Pławimy się w oceanie możliwości, potencjałów, które czekają, aż po nie sięgniemy.
Tak to jest w Bogu, Polu Jednolitym, Źródle…w Jedni.
Nowy paradygmat, to wolny ŚWIADOMY, wybór, poprzedzony światłą intencją.
Tylko tak możemy zbudować Nową Ziemię.
Tak jest według mnie, według mojego widzimisię, którego podstawą są moje doświadczenia i przeżycia.
Jeśli chcecie, możecie się ze mną zgodzić, jeśli nie, to nie…
Jakąkolwiek decyzję podejmiecie w tej kwestii, będzie to wasza prawda na dziś. Nie mniej prawdziwa od mojej.
Wszystko, tak czy tak, jest w porządku. 🙂 <3